Paracetamol w ciąży
Blog dietetyczny,  Wywiady

Zadbaj o siebie i swoją odporność – wywiad o grypie i przeziębieniu z farmaceutką mgr Agatą Pietrukiewicz

Obok pięknych zdjęć dyń, spadających liści, ciepłych koców oraz spacerów z parasolką są też w jesieni rzeczy, które mogą podobać się mniej. Z pewnością należą do nich przeziębienie, grypa, obniżona odporność, katar, kaszel i gorączka…no bo…kto lubi chorować? Z powodu sezonowości owych dolegliwości postanowiłam przeprowadzić wywiad z kimś, kto na lekach zna się bardzo dobrze, a mianowicie z farmaceutką mgr Agatą Pietrukiewicz. 

Jeśli coś Cię bierze, albo czujesz, że przeziębienie masz przed sobą, koniecznie przeczytaj ten wywiad! Nasza rozmowa będzie dotyczyć przeziębienia i grypy w okresie jesiennym. 

Uwaga – jako, że ani ja, ani Agata nie współpracujemy z żadną firmą, nazwy leków zostały zastąpione nazwami substancji czynnej, albo nazwą systematyczną rośliny. Nie wiesz – zapytaj w aptece!

*

Agato, opowiedz coś o sobie, aby czytelnicy mogli Ciebie lepiej poznać.

Agata Pietrukiewicz: Od dwóch lat mieszkam w Gdańsku, przeniosłam się tutaj po studiach w Poznaniu. Pracuję od dwóch lat w aptekach ogólnodostępnych. Skończyłam także prawo medyczne na studiach podyplomowych, ponieważ wywodzę się z rodziny prawniczej i w ten sposób zechciałam połączyć swoje zainteresowania medyczne z zagadnieniami prawniczymi.

Czym się różni przeziębienie od grypy? Wydaje się, że te dwa pojęcia są często mylone ze sobą.

Farmaceutka Agata Pietrukiewicz
W jaki sposób zadbać o siebie w okresie jesienno-zimowym? Farmaceutka Agata Pietrukiewicz odpowiada!

I to jest bardzo dobre pytanie. Część pacjentów z pewnością myli te pojęcia, uważając, że jest to jedno i to samo, a część z nich grypę uważa tylko za skrót myślowy. Faktycznie pacjenci mają na myśli przeziębienie, ale przychodzą do apteki i mówią „poproszę coś na grypę”.

Trzeba sobie przede wszystkim powiedzieć, że zarówno jedno jak i drugie ma podłoże wirusowe, jednakże grypa jest ostrą chorobą zakaźną, która nieleczona może prowadzić do bardzo poważnych powikłań, natomiast przeziębienie jest po prostu zespołem objawów przebiegających zazwyczaj z nieżytem błon śluzowych – nosa i gardła. Przeziębienie może minąć samo, nawet jeśli się tego nie „podratuje farmakologicznie”. Grypę powodują wirusy grypy typu A bądź B, a przeziebienie zespoły wirusów, głownie rinowirusy, ale jest ich bardzo dużo. Te dwie jednostki charakteryzują się tą właśnie różnicą w objawach, przeziębienie przebiega z nieżytem nosa, czyli głównie z katarem, może pojawić się stan podgorączkowy, ale rzadko przekracza on 38 stopni, może pojawić się również kaszel czy ból gardła czy chrypka, ale tak naprawdę to nie są bardzo dokuczliwe objawy. Pierwsze 2-3 dni charakteryzują się gorszym samopoczuciem, co później prowadzi do kataru, czy też bólów gardła, natomiast przebieg grypy jest bardzo gwałtowny. Czyli po okresie inkubacji wirusa grypy występuje od razu dzień, w którym nas rozkłada i to są bardzo silne bóle głowy, bardzo silne bóle mięśniowe, które czasami nie pozwalają wstać z łóżka. Przy grypie osiągamy nawet 40-41 stopni Celsjusza, czasami jest konieczność zbijania tej gorączki na pogotowiu ratunkowym. Jak więc widać – grypa jest dość poważną sprawą i nie można tego zlekceważyć. Często na tym opiera się ta różnica – na tym, że jak ktoś ma naprawdę grypę, to do apteki przychodzi jego bliska osoba, a sama osoba zostaje w łożku. Jeśli natomiast ktoś miał siłę wstać i przyjść o apteki, to raczej możemy mówić o przeziębieniu. Oprócz tego, gdy już mówimy o powikłaniach, przeziębienie nie prowadzi do jakiś szczególnych powikłań, natomiast nieleczona grypa może prowadzić do naprawdę poważnych konsekwencji, nawet zapalenia płuc, zapalenia mięśnia sercowego, czy – w przyszłości – problemów ze stawami. Jedną z najważniejszych różnic jest to, że na grypę istnieją szczepionki, a na przeziębienie – nie. Są to szczepionki na grypę sezonową i w taki sposób można się przed nią ochronić. Przed przeziębieniem nie da się chronić, ponieważ, tak jak mówiłam, jest to grupa wirusów i nie da się stworzyć szczepionki przeciw 200 wirusom, które, w dodatku, bardzo szybko się mutują.

Czy jakaś grupa społeczna jest narażona bardziej na grypę, a któraś mniej? Seniorzy? Kobiety w ciąży?

Tak, seniorzy. Mam też jedną ciekawostkę, która może ci się spodobać. Osoby otyłe (nawet jeśli były szczepione przeciwko grypie sezonowo) mają większą podatność na wirus grypy. U osób otyłych odpowiedź immunologiczna jest upośledzona ze względu na zmniejszenie się funkcji limfocytów typu T.

O, nie miałam pojęcia! Skoro mówimy już o szczepionkach – czy kobiety w ciąży mogą się szczepić na grypę?

Ciężarne mogą się szczepić na wirus grypy, nawet w ostatnim trymestrze. Wręcz jest takie wskazanie, ponieważ przez łożyskowy transfer przeciwciała przedostają się do dziecka i mogą uchronić je, kiedy ono znajdzie się już na świecie. Oprócz tego, jeśli kobietę zaszczepi się konkretnie w III trymestrze, w jej mleku obserwuje się wyższe stężenie immunoglobuliny typu A, które jest swoiste dla grypy, więc jej mleko chroni dodatkowo dziecko przed zachorowaniem. W każdym razie kobiety w ciąży nie powinny obawiać się szczepień na grypę.

Ile kosztuje szczepionka na grypę? Czy na grypę wystarczy zaszczepić się raz do roku?

Około 30 zł – 40 zł. Jest to szczepienie sezonowe, ponieważ wirus mutuje i w danym sezonie tworzona jest szczepionka na szczep, który prawdopodobnie będzie infekował. W przypadku dzieci szczepienie jest potrzebne dwukrotnie; po 2-4 tygodniach trzeba je powtórzyć. U osoby dorosłej jest to tylko jedno szczepienie na sezon. I najlepiej jest się szczepić sezon w sezon, jeśli ktoś jest naprawdę podatny na infekcje. Jest też pewna nowość. Istnieją już leki skierowane przeciwko wirusowi grypy, ale nie jest standardem, że idąc do lekarza i mając stwierdzoną grypę dostajemy leki przeciwwirusowe. Leczymy wtedy już objawy a nie przyczyny, właśnie jakiejś wysokiej gorączki czy bólów mięśniowych. Natomiast typowe leki przeciwwirusowe ze względu na skutki uboczne są przepisywane tak naprawdę osobom przewlekle chorym, gdzie ta grypa stanowi naprawdę duże zagrożenie dla organizmu. Więc nie ma co się spodziewać, że gdy pójdziemy do lekarza i mamy najprawdziwszą grypę, że dostaniemy od razu jakiś lek przeciwwirusowy. Bo to (jeszcze) nie jest w standardzie.

Czy w twojej opinii reklamy wprowadzają klienta w błąd celowo myląc pojęcie grypa i przeziębienie?

Coś w tym jest. Często też mówię pacjentom, że powinni być zdystansowani do reklam, szczególnie w sytuacjach, gdy słyszę „ale pani z reklamy powiedziała, że…”. W reklamie tak mówią, ponieważ zależy im na tym, aby klienci przeznaczali konkretne pieniądze na ich konkretny środek. Zauważyłam, że w reklamach często używają stwierdzeń typu „objawy grypy” i „grypopodobne” – gdy występuje gorączka czy kaszel, to nie oszukujmy się – to są objawy grypopodobne. Ale bardzo często nie jest to grypa. Faktem natomiast jest, że reklamy w straszny sposób wykorzystują niewiedzę ludzi w naszym kraju. Naprawdę nie trzeba wszystkiego wiedzieć – zwykły człowiek nie musi się na lekarz znać, bo to zadanie farmaceuty i lekarza, dlatego ja apeluję o to, żeby dzielić to wszystko przez dwa i w razie wątpliwości podejść do apteki i zapytać jak NAPRAWDĘ zwalczyć tę grypę czy przeziębienie, bo w reklamie…można powiedzieć wszystko.

Jeśli wiemy, jak ochronić się przed grypą i wiemy, że przeziębienie jest równie nieuniknione jak podatki, to może skupmy się na ogólnodostępnych preparatach, które stymulują odporność (są immunomodulantami).

Jest dzisiaj tego całkiem sporo w aptekach, szczególnie są to wyciągi roślinne, ekstrakty suche, które są w tabletach. Jestem pewa, że każdy znajdzie coś dla siebie, obojętnie co preferuje. Moim absolutnym hitem jest jeżówka [Jeżówka purpurowa (Echinacea purpurea (L.) Moench.)]. Jest to roślina, wspomagająca odporność, którą można nabyć zarówno jako lek albo jako suplement. Jeżówka może być w postaci soku (zarejestrowany jako lek). Oczywiście nie jest to sok typu zagęszczony sok, to wyciąg alkoholowy – ostrzegam, że to nie jest dobre w smaku! Jest natomiast skuteczne. Jeżówka jest jest w syropie i tabletkach. W tabletkach występuje z rośliną, która nazywa się tuja [żywotnik zachodni (Thuja occidentalis]. I WCZEŚNIEJ był to lek wydawany tylko i wyłącznie na receptę. Głównym działaniem jeżówki jest działanie przeciwbakteryjne i przeciwzapalne ze względu na zawartość pochodnej kwasu winowego. Oprócz tego nasila proces fagocytozy, czyli proces zjadania przez komórki drobnoustrojów chorobotwórczych, prócz tego ma działanie przeciwwirusowe, bo pobudza komórki układu odpornościowego leukocyty do produkcji interferonu, czyli substancję antywirusową. Jeżówka ma za zadanie stymulować nasz układ immunologiczny, ma ograniczyć kaszel i katar. Możemy ją stosować zarówno wtedy, kiedy to przeziębienie już się pojawiło, aby się z niego wyprowadzić, albo też na przyszłość, aby zwiększyć odporność. Nie miałam pacjenta, który wrócił z reklamacją tego preparatu.

Czyli jeżówka może być suplementem stosowanym na codzień? Są jakieś przeciwwskazania do stosowania jeżówki?

Są przeciwwskazania –  istnieje ograniczenie wiekowe od 12 roku życia. Nie można jej podawać dzieciom. Ze względu na bardzo wysokie działanie immunomodulujące nie możemy jej stosować przy glikokortykosteroidach, które mają za zadanie nieco obniżyć odporność (działanie immunosupresyjne). Jeżówka wykluczona jest też przy miażdżycy. 

Jak długo stosuje się leki stymulujące odporność (kuracje odpornościowe)?

Wszystkie kuracje odpornościowe mają ograniczony czas stosowania. Jest to wyszczególnione w ulotce, która jest dołączona do leku, jest na niej rozpisany cały schemat. I nawet na opakowaniu soku z jeżówki widnieje informacja, że kuracja powinna być stosowana dokładnie 10 dni. I ani dnia krócej, ani dnia dłużej! Dlaczego? Przestymulowny układ immunologiczny w kierunku podniesienia odporności reaguje w odwrotny sposób, czyli immunosupresją [obniżeniem odporności]. Miałam pacjentkę, która brała preparat z jeżówki przez trzy tygodnie i przyszła do mnie z pytaniem, co może jeszcze dla siebie zrobić, bo ma obniżoną odporność i ciągle choruje. Pani zwyczajnie nie była świadoma, że z określonego leku można korzystać tylko przez jakiś określony czas. To był klasyczny przykład przestymulowania układu odpornościowego. W razie wątpliwości dotyczących stosowania leków zawsze warto zapytać farmaceutę.

Ta sama sytuacja jest z pranobeksem inozyny. Sam lek był dla mnie przez długi czas dość kontrowersyjny. Prawda jest taka, że jest to lek dostępny na rynku bez recepty, a wcześniej był na receptę. Dopóki nie zaczęły się kwestie marketingowe, czyli puszczanie reklam tych preparatów, obecności dużej ilości przedstawicieli tych leków u lekarzy (co skutkowało tym, ze lek był wypisywany każdemu i na wszystko), to on się po prostu terminował na półkach. Pacjenci ufają, że jeśli coś jest na receptę to prawdopodobnie jest lepsze i mocniejsze. Na początku w ogóle nie wierzyłam w działanie pranobeksu inozyny, dopóki nie zagłębiłam się w badania naukowe. Wiem, że potwierdzone działanie ma tylko na wirus ospy i półpaśca oraz na wirusa opryszczy. I faktycznie ten preparat działa na te dwa schorzenia, natomiast jeśli chodzi o immunomodulację, to musiałam się trochę zagłębić. Substancję tę podawano w koktajlach dla osób z HIV i była to jedna z substancji zamknięta razem z innymi w pastylce, która ma działanie antywirusowe. Tak dzisiaj wygląda leczenie wirusa HIV – regularnie podaje się leki przeciwwirusowe. Po podaniu pranobeksu inozyny następuje zwiększenie odpowiedzi immunologicznej.

Więc kiedy przychodzi mnie mnie pacjent, który ma problemy z częstymi problemami wirusowymi, to świadomie go polecam.

Czy polecasz jeszcze jakieś naturalne leki na podniesienie odporności?

Aloes. Jego działanie polega na pobudzeniu niespecyficznej oraz pierwotnej odpowiedzi odpornościowej, pobudzeniu przeciwciał, stymulacji fagocytozy, hamowaniu reakcji zapalnej i hamowaniu samej replikacji wirusów. Myślałam, że działanie aloesu jest skierowanie tylko w kierunku trawienia, a okazało się, że mechanizm immunostymulacyjny też tu występuje.  Aloes zarówno skraca czas przebiegu samej infekcji, jaki i podnosi odporność.

Dziki bez. Inaktywuje rybosomy, które zajmują się produkcją białek w komórkach, przez co  hamuje namnażanie się wirusów, więc analogicznie – ma działanie przeciwwirusowe.

Warto wspomnieć o tranie, a raczej o jego składnikach – kwasach EPA, DHA, omega 3 i witaminie D. Są skuteczne. Jeśli jeszcze chodzi o immunostymulacje, to warto wspomnieć o witaminie D w kontekście odpornościowym. Teraz jest o witaminie D głośno; ludzie pytają o to w aptece, nawet robią badania w kierunku stężenia witaminy D  w organizmie. Działanie witaminy D jest tak wielokierunkowe i o tyle istotne w naszym organizmie, że nie tylko działa  na odporność, ale chociażby na przyswajalność wapnia, wzmocnienie kości i o to też trzeba zadbać. Suplementacja szczególnie przyda się w okresie jesienno-zimowym, a tak naprawdę przez cały rok, bo na naszej szerokości geograficznej większość społeczeństwa ma niedobory tego związku.

Co myślisz o suplementacji wit C w okresie jesiennym? Czy witamina C faktycznie leczy przeziębienie?

Z witaminą C jest tak, że jej suplementacja podczas przeziębienia nie uleczy nas z niego, ani nawet nie skróci czasu jego przebiegu. Suplementacja podczas przeziębienia  mija się z celem, kiedy to przeziębienie, czy jakakolwiek infekcja już jest. Natomiast według wielu badań, przyjmowanie witaminy C regularnie, czyli dbanie o jej odpowiednie stężenie przez cały rok w organizmie, może skrócić czas ewentualnego przeziębienia. Witamina C jest niezwykle ważna, bo jest to ważny antyoksydant, który jest ważny nie tylko w kontekście odpornościowym – trzeba o stężenie dbać na bieżąco, ale nie jest to najważniejszy czynnik, który stymuluje odporność, ani który pomaga wygrać w walce z istniejącym przeziębieniem.

Jakie są dopuszczalne dawki witaminy C dla poszczególnych członków rodziny?

Dla dziecka od 1 – 5 r.ż jest to 25-50 mg dziennie, a jak dziecko już może samodzielnie połykać tabletki, to 100, potem 200 mg na dobę. Dorosły człowiek może przyjąć 1000 mg witaminy C dziennie.

Czy witaminę C da się przedawkować? Czy to tylko urban legend?

Witamina C jest wydalana z moczem, czyli jej nadmiar bez problemu może zostać usunięty z organizmu. Ta funkcja regulująca jest przydatna, jeżeli okresowo przyjmujemy jej za dużo. Małym zagrożeniem długotrwałego przyjmowania bardzo dużych dawek witaminy C jest efekt przeczyszczający. Jest jednak coś gorszego – dużo większym niebezpieczeństwem przyjmowania suplementów witamy C jest tworzenie się kamieni nerkowych przez dużą ilość szczawianów. Trzeba pamietać, że wszystko w odpowiednio dużej dawce, nawet jeśli jest to tylko witamina C, gdzie mamy dobrze działający mechanizm regulacji wydalania, może zaszkodzić. Wiara w to, że lewoskrętna witamina c może pomoc jest…ech…

Kuriozalna? Apropos dobrego humoru…Jakie preparaty na jesienną chandrę kupują pacjenci?

Pacjenci przychodzą po poradę do apteki, bo żaden preparat nie jest szczególnie nagłośniony w mediach., a przecież wszyscy wiedzą o jesiennej chandrze! Polecanie produktów głównie opiera się to na naszym zdaniu.

Najpierw zdefiniujmy chandrę – to ogólny spadek wydolności organizmu, energii, która następuje przy przesileniu letnio-jesiennym.

Ja osobiście polecam żeń szeń syberyjski, który znajduje się w wielu preparatach, głównie suplementach. Korzeń żeń szenia syberyjskiego jest świetnym adaptogenem, czyli czymś, co pozwala nam dostosować się do warunków, które panują dookoła w danym momencie, jak i czymś, co podnosi wydolność energetyczną organizmu. Wzmacnia odporność, ale musi być stosowany maksymalnie przez 3 miesiące w kuracji x 1 tabletka dziennie. Potem zaleca się zrobienie sobie przerwy – przynajmniej miesięcznej po to, aby nie zachodziła immunosupresja. W tym momencie bardzo popularnym surowcem jest też radiola [różeniec górski (Rhodiola rosea L.)], którego przyjmowanie poprawia nastrój. Nie jest to natomiast preparat na podwyższenie wydolności energetycznej ustroju. Przy regularnym stosowaniu może być skuteczny w łagodnych stanach depresyjnych.

Jest też dostępny alkoholowy wyciąg z dziurawca, ponieważ tylko taki wyciąg ma działanie przeciwdepresyjne, choć tutaj nie chciałabym się w to zagłębiać, ponieważ każda depresja powinna być skonsultowana z lekarzem specjalistą. Nie chciałabym mówić więcej o lekach na receptę, ponieważ samo słowo „depresja” jest bardzo nadużywana w naszym kraju.

W takiej typowej chandrze, to raczej wolałabym się skupić na żeń szeniu bądź na radioli, bo są surowcami, które rzeczywiście mogą poprawić nastrój przy takiej aurze, jaką mamy na dworze. Przy chandrze warto też wspomnieć znowu o witaminie D3. Standardem w naszym kraju powinna być jej suplementacja i na tym powinno się skupić w pierwszej kolejności, gdy mówimy o spadku nastroju.

Antybiotyki i przeziębienie. Jak wygląda przepisywanie antybiotyków na przeziębienie w Polsce?

Obserwuje zwiększenie świadomości pod tym względem w Polsce. Już szczęśliwie mogę powiedzieć, że antybiotyki są przepisywanie coraz rzadziej. W tym momencie nie widzę jakiegoś szczególnego problemu, jeżeli chodzi o antybiotyki! W ostatnich latach było to bardzo mocno nagłośnione społecznie; że nie jest to panaceum na wszystko i to, że każde użycie antybiotyku powoduje konsekwencje. Społeczeństwo ma coraz większy problem ze szczepami lekoopornymi bakterii, bo bakterie wykazują oporność na antybiotyki. Było to nagłośnione po to, żeby trafiło to do ludzkiej świadomości i kampanie te musiały zadziałać, bo ja w swojej krótkiej karierze dostrzegam znaczące zmiany. Oczywiście, kiedy antybiotyk zostanie przepisany, to musi zostać wykupiony i użyty, z tym nie ma co polemizować.

A jeśli chodzi o przeziębienie a antybiotyk… Antybiotyk ma działanie antybakteryjne, a przeziębienie jest zakażeniem wirusowym. Nie ma zasadności stosowania antybiotyku przy przeziębieniu. Wymuszenie na lekarzu przepisania antybiotyku podczas przeziębienia mija się z celem, ponieważ nikt nie zauważy żadnych efektów. W dodatku, jeśli ktoś weźmie antybiotyk bez pomyślunku, to może zaszkodzić swojej florze bakteryjnej w jelicie – mogą później wystąpić grzybice, nudności, biegunki, długofalowo może być też problem z funkcjonowaniem jelita. Ludzie nawet pytają mnie, czy ten przepisany przez lekarza antybiotyk naprawdę jest potrzebny! Odpowiadam wtedy (zgodnie z prawdą), że nie wiem, bo nie jestem lekarzem, a gdy lekarz wystawił receptę na antybiotyk, to widocznie miał ku temu powód.

Świadczy to jednak o tym, że ludzie zastanawiają się nad antybiotykami. Jeśli chodzi o probiotyki, to rzecz ma się podobnie – ludzie doskonale wiedzą, że należy brać probiotyki przy antybiotykoterapii, co jest ogromnym społecznym postępem.

Jak chronić przed przeziębieniem najmłodszych? Noworodki i niemowlaki?

Ja bym głównie tutaj wskazała dbałość o higienę codziennego życia. Chodzi głównie o zachowanie higieny zabawek, rączek, czy o przewijanie dziecka…ale też żeby nie przedobrzyć o drugą stronę. Pewnie sama zauważyłaś, że dzieci są wychuchane i to wszystko idzie w stronę nadmiernej dbałości o czystość. Jest zbytnia higienizacja i sterylizacja, więc warto zadbać o kontakt z bakteriami, ale też dbać o podstawową higienę – snu, osobistą. Trzeba dbać o dziecko w kompleksowy sposób, czyli unikać jakiś zatłoczonych przestrzeni publicznych, czy też w mieście, gdzie istnieje ryzyko wystąpienia drobnoustrojów, które mogłoby na dziecko wpłynąć. Do tej opieki należy też stosowanie probiotyków, które stymulują naturalną florę jelita i odporność. Plus, oczywiście, suplementację witaminy D (400 j. m) i terminowe szczepienia.

Leki homeopatyczne na przeziębienia? Agato, co myślisz na ten tamat?

Osobiście uważam, że tak duże rozcieńczenie w lekach homeopatycznych nie ma prawa działać. Wszystko jest dla ludzi, jednak jestem zwolenniczką medycyny tradycyjnej. Kiedy występuje objaw to leczymy go czymś, co przeciwdziała temu objawowi, bądź działamy bezpośrednio na przyczynę.

Czy zioła na przeziębienie działają? Hit czy mit?

Ludzie często nie są świadomi, że stosują leki roślinne. Ważne, że ma pomagać, a czym to jest – to schodzi na plan dalszy. Słyszę wtedy od zdziwionego pacjenta – „i to zioła mi tak dobrze pomagają?” (śmiech).

Nie jestem mocno sfiksowana na punkcie ziół, ale uważam, że mogą być dokładnie tak samo skuteczne jak leki syntetyczne i mogą być lekami. Jest bardzo dobry ziołowy lek, o którym opowiem więcej. Jest w nim goryczka, pierwiosnek, werbena i kilka innych ziół i to jest lek sekretolityczny, który rozrzedza wydzielinę w nosie, jak ktoś ma brzydki, gęsty, zatokowy katar, to on pięknie rozbija te cząsteczki kataru i pozwala usunąć zawartość zatok. Pozwala to usunąć przeziębienie zatokowe albo zapalenie zatok.

I jest to lek.

I to jest lek roślinny.

I działa.

O innych ziołowych już wspominałam – jeżówka i tuja. 

Jest też pelargonia, która stosowana jest u dzieci w przypadku zakażenia dróg oddechowych i podnoszenia odporności. Ziół na przeziębienia i infekcje wirusowe i bakteryjne jest naprawdę dużo. Pacjenci często z nich korzystają!

Czy są jakieś popularne interakcje leków na przeziębienie i grypę z pożywieniem? Jako dietetyczkę mnie to bardzo interesuje.

Jest kilka ogólnych zasad, o których warto pamiętać w związku z każdymi lekami. Jeśli spożywa się duże ilości błonnika pokarmowego, to występuje gorsze wchłanianie leków. Sok z grapefruita podnosi stężenie leków w surowicy krwi. Nie do końca ma to odniesienie jeśli chodzi o leki na przeziębienie, ale takie są czołowe interakcje.

Bardziej skupiłabym się na interakcji branych leków między sobą, a nie z dietą. Często ludzie biorą ibuprofen z kwasem acetylosalicylowym, są to leki w obrębie tej samej grupy. Zwiększa to ryzyko krwawienie z układu pokarmowego. Uważałabym na połączenie paracetamolu z ibuprofenem, bo też występuje interakcja. Stosowanie jeżówki w momencie brania leków przeciwko astmie (sterioidy) też nie będzie dobrym pomysłem.

Ważne jest, żeby patrzeć, czy to co bierzemy doraźnie nie kolidowało z tym, co bierzemy na codzień. Są pacjenci, którzy kupują sobie na przeziębienie kilka leków jednocześnie z tej samej grupy [np. popularny rozgrzewający lek do picia “na objawy przeziębienia i grypy”, “sprawdzony lek na ból” i  popularne leki, które biorą swoje nazwy od grypy] – a to wszystko jest paracetamol. Jedna dawka paracetamolu dla osoby dorosłej to 4 g. To wszystko powyższe brane razem spokojnie daje 8 dawek paracetamolu na dzień. Zawsze mówię o tym pacjentom, choć oni często odpowiadają, że po prostu chcą mieć to w domowej apteczce, co jest jak najbardziej zrozumiałe.

W dodatku polecam, aby aspiryny i ibuprofeny zawsze brać na pełny żołądek.

Co powiesz osobom, które właśnie zmagają się z przeziębieniem? Masz złote rady?

Moje złote rady, to dokładnie to, co powiedziałam w kontekście dzieci – zadbać o higienę, o siebie, o swoją odporność, ale uważać też w drugą stronę, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Zarówno przyjmując zbyt dużą ilość immunomodulatorów, jak i nie uprawiając ryzykowne samolecznictwo może być niebezpieczne dla zdrowia. Jeżeli nie jesteśmy pewni, co zrobić, to warto pójść poradzić się fachowca – lekarza lub farmaceuty. Zapraszam do apteki.

Dziękuję za rozmowę!

*

Dodatek od dietetyka, czyli kilka słów o witaminie D w kontekście odpornościowym:

Czy witamina D może pomóc na jesienną chandrę i w walce z depresją?

Jasne! Szkoda, że badanie na poziomy witaminy D stale jest tak drogie. Myślę, że wolny rynek zadziała i za kilka lat ceny spadną. Świadomość społeczna pod tym względem stale wzrasta, szczególnie w obliczu badań naukowych; pozwolę przytoczyć jeden przykład. Wykazano, że niedobór witaminy D bezpośrednio przekłada się na stany nerwicowe, lękowe i depresyjne. Praktycznie u każdego pacjenta z depresją obserwuje się jej niedobór. Tutaj muszę wspomnieć o tym, że witamina D występuje nie tylko na aptecznej półce, ale także w długodojrzewających serach, tranie (tak znienawidzonym przez naszych rodziców i dziadków), pełnotłustych produktach mlecznych, podrobach (wątroba) i niektórych olejach roślinnych. Niestety – porównując zawartość witaminy D w rybach – od 5 µg do ponad 10 µg w 100 gramach – jest to często niedostateczna ilość i tak trzeba tę witaminę D suplementować. A muszę tutaj szczerze ostrzec, że w rybach jest jest najwięcej. Zwyczajowe jedzenie sera i produktów odzwierzęcych nie da nam takiego efektu. Myślę, że spożywanie 200 gramów dobrych jakościowo tłustych ryb dziennie mogłoby załatwić sprawę, ale z doświadczenia zawodowego wiem, że moi pacjenci ryb nie jedzą, bo nie lubią, bądź nie wiedzą, jak je przygotować, aby były smaczne. Proponuję wtedy suplementację witaminą D, bądź suplementami DHA/EPA + witamina D, aby dieta nie była dla nich gehenną, a ich organizm był odpowiednio wsparty w okresie jesienno-zimowym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.