otyła osoba z miarką
Blog dietetyczny,  Wpisy o dietetyce

Czy mówienie o zdrowiu to bodyshaming?

Ten wpis jest niejako kontynuacją poprzedniego wpisu o bodypositive i został zainspirowany dyskusją na moim fanpejdżu na FB. Pośród wielu komentarzy pozytywnych znalazły się też takie, których autorzy dosadnie podkreślali, jakoby namawianie osób otyłych do zrzucenia zbędnych kilogramów było bodyshamingiem. Z perspektywy dietetyka chętnie wytłumaczę, dlaczego zarzucanie mi bodyshamingu jest nie na miejscu. Będzie trochę filozofii.

 

Bodyshaming i otyłość – teoria

 

Bodyshaming to działania mające na celu poniżenie, zawstydzenie lub ośmieszenie kogoś z powodu jego wyglądu. Ja to rozumiem bardzo przejrzyście – chodzi o wygląd zewnętrzny, nie na przykład o stan zdrowia psychicznego. Czym jest wygląd w takim razie? Według słownika PWN wygląd to nic innego jak „zespół cech składających się na zewnętrzność czyjąś lub czegoś”. W ogólnej definicji wyglądu nie ma miejsca na czynniki wewnętrzne, takie jak psychika, czy zdrowie. Jeśli zatem bodyshaming odnosi się do bezpośredniego obrażania wyglądu danego człowieka, to w myśl definicji, bodyshamingiem nie jest mówienie drugiej osobie, że nie prowadzi zdrowego trybu życia i jest chora (wewnętrznie). Z dwóch względów – bo otyłość to nie tylko wygląd, na którym skupia się ruch bodypositive i jego antagoniści, ale wyraz ogólnego stanu organizmu. I to, że nomenklaturalnie otyłość jest chorobą – ICD-10 dla otyłości to E66, a zawierają się w niej choroby takie jak:

  • E66.0 – otyłość spowodowana nadmierną podażą energii,
  • E66.1 – otyłość polekowa,
  • E66.2 – ciężka otyłość z hipowentylacją pęcherzykową,
  • E66.8 – inne postacie otyłości,
  • E66.9 – otyłość, nie określona.

Z mojej wiedzy wynika, że otyłość jest wieloczynnikową chorobą, mającą najczęściej genezę z zbyt dużej podaży energii i rozregulowaniu metabolizmu chorego, rzadziej spowodowaną przez leki, czy polimorfizmy genetyczne. W praktyce oznacza to, że otyłość w gros przypadków została spowodowana poprzez zaniedbania własnego ciała i brak właściwej edukacji żywieniowej na tym polu. Tak, jak napisałam, otyłość jest wieloczynnikowa, a nadmiarowe jedzenie jest z reguły najważniejszym czynnikiem obesogennym, a mimo to nie można zapominać o szeregu sprzężeń zwrotnych i korelacji, które otyłości dotyczą i z nią współistnieją. Nawzajem wpływają na otyłość takie czynniki jak cukrzyca typu II, insulinooporność, zaburzenia endokrynologiczne, nieadekwatna podaż snu, zaburzenia psychiczne, zaburzenia odżywiania, leki i brak aktywności fizycznej. Otyłość prosta, która jest spowodowana tylko i wyłącznie nadmierną podażą jedzenia, jest najprostszym przykładem tej choroby (i najłatwiejszym do leczenia), nie mniej jednak i ta, i pozostałe jej odmiany, nadal rozumiane są jako choroba.

Jak szanowny czytelnik się domyśla – choroby dzieli się na te, które poddaje się leczeniu, oraz takie, które są nieuleczalne i chory jest skazany na nie do końca życia. Do tych ostatnich zaliczamy cukrzycę typu I, astmę, reumadoidalne zapalenie stawów, AIDS, toczeń, mukowiscydozę, czy chorobę Alzheimera. Nie wymienię tutaj wszystkich nieuleczalnych chorób, bo jest ich cała masa, ale zwróć, proszę, uwagę, że otyłość nie znajduje się na żadnej liście chorób nieuleczalnych, ponieważ jest uleczalna, absolutnie odwracalna wraz z niemal wszystkimi konsekwencjami, a poprawa stanu zdrowia chorego zależy od…od silnej woli i motywacji. W niektórych przypadkach proces leczenia może być wsparty leczeniem bariatrycznym, czy zastosowaniem farmakoterapii, lecz czynnikiem wiodącym w postępach jest determinacja. Proces chudnięcia (czyli rehabilitacji) jest relatywnie krótki w porównaniu do rehabilitacji innych chorób, czy uszkodzeń ciała. Fakt, mogą to być nawet 2-4 lata, gdy mówimy o racjonalnym odchudzaniu otyłości olbrzymiej przy zachowaniu parametrów zbilansowanej diety. Ale ciągle mówimy o…leczeniu choroby.

 

Moje ciało, mój wybór, twoje pieniądze

 

Rozumiem idealnie ten kontekst – moje ciało, mój wybór.

„Jeśli zechcę, to będę mieć tatuaże”

„Jeśli zechcę, to będę mieć raka”

„Jeśli zechcę, to będę otyły”

„Jeśli zechcę, to pozbawię się życia”

Jasne – masz do tego prawo, szanowny czytelniku. Masz prawo do pielęgnowania w sobie choroby, kontrolowania swojego życia i decyzji o śmierci. To jest Twoje prawo – być otyłym. I tak – nikomu nic do tego.

Chwila? Na pewno?

Spójrzmy na służbę zdrowia, która utrzymywana jest z kieszeni podatnika. Rocznie leczenie samej otyłości w Polsce kosztuje podatników 3 miliardy złotych. Kwestia leczenia chorób współistniejących, takich jak wspomniana wyżej cukrzyca typu II, czy powikłania sercowo naczyniowe to kolejne 10 miliardów złotych rocznie (to 21% MZ budżetu na 2015 rok!).

Ponad 25 % społeczeństwa jest otyła, gonimy pod tym względem słynących z tego Amerykanów.

„Otyłość to choroba powodująca czasową niezdolność do pracy zarówno mężczyzn jak i kobiet. W 2016 r. stanowiła ona przyczynę wydania zaświadczeń lekarskich w 5,4 tys. przypadków na łączną liczbę 102,8 tys. dni absencji chorobowej. W stosunku do 2015 r liczba zaświadczeń lekarskich wystawionych w związku z otyłością wzrosła o 15,2%.” Nawet istnieją statystyki, ile czasu ludzie otyli opuszczają w pracy. Czy to nie obciążające dla gospodarki?

Miłosław Jarosz, międzynarodowy ekspert ds. żywienia, przedstawiciel Polski ds. żywienia w WHO, w wywiadzie, do którego link znajdziecie poniżej, bezpośrednio łączy otyłość z ryzykiem nowotworzenia, cukrzycy, niewydolności krążeniowo-oddechowej, demencją i innymi chorobami, które zabierają kolejne miliony ze służby zdrowia. Z resztą, profesor Jarosz nie był pierwszy i nie jest jedyny. To, że otyłość generuje zwiększoną zachorowalność, nie jest wiedzą tajemną, a statystyki są łatwo dostępne, podobnie jak artykuły medyczne, czy popularne opracowania.

Uciekają nam miliony złotych, które mogłyby być przeznaczone na lepszy sprzęt dla wcześniaków, lepszą diagnostykę, lepsze rozwiązania systemowe. Na cokolwiek! A wszystko przez to, że ludzie nie chcą o siebie zadbać i schowają się za „moje ciało, mój wybór”. Oczywiście, Twoje ciało, Twój wybór, ale pieniądze skądś trzeba wziąć. Polaku, oczywiście, ja się nie zgadzam z obecnym systemem, nie zgadzam się z wieloma rzeczami i niesprawiedliwościami społecznymi, które Polski dotyczą, ale te 13 miliardów złotych rocznie to całkiem ładna kwota na wsparcie leczenia nieuleczalnych chorób i rozwój nauki, aby znaleźć na nie rozwiązanie.

O otyłości wiemy już tak dużo, że truizmem jest to, że jest otyłość chorobą. Tkanka tłuszczowa jest wysoce reaktywna i powoduje szereg zmian w procesie łaknienia i deregulacji metabolizmu. Bycie chorym na otyłość prostą (znowu podkreślam – nie mówię tutaj o nadwadze, czy otyłości wtórnej, np. po lekach, czy spowodowanej czynnikami genetycznymi), to jawne występowanie przeciwko swojemu zdrowemu ciału, obciążanie kieszeni podatnika i przyczynianie się do obciążenia i tak już bardzo źle działającego systemu.

Tak, jest to Twój wybór. Zgłoszenie się do specjalisty i leczenie to przejaw świadomości i prawdziwej miłości do własnego ciała i zdroworozsądkowe podejście do swojej kieszeni (leki kosztują), swojego czasu i czasu swoje rodziny, a także wzięcie odpowiedzialności za przekazywanie dobrych komunikatów i wzorców dla młodszych pokoleń. I tak – możesz siebie kochać, takiego jakim jesteś i możesz chodzić zaniedbany i przekonany, że służba zdrowia Cię szykanuje robiąc kampanie społeczne na temat rozsądnego chudnięcia, profilaktyki nowotworów, czy innej, która uświadamia przed konsekwencjami otyłości. Możesz, proszę, ale nie przekazuj komunikatów, że to zdrowe być otyłym, bo nie jest zdrowe i nigdy nie będzie.

I przyznaj to przed sobą, że to był Twój wybór i świadomie odrzuciłeś cenne informacje, które mogą wydłużyć Twoje życie i poprawić jego jakość. Jeśli taka jest Twoja wola – szanuję to. Istnieje wszak ruch osób, które uważają, że Ziemia jest płaska i pomimo tego, że spotyka się to ze społecznym ostracyzmem, bo jest niezgodne ze współczesną nauką, to nikt nie zabroni im wiary w ich teorie. Taki jest świat. Szanuję, ale się nie zgadzam, bo jestem dietetykiem.

 

Dietetycy i bodyshaming

 

No i co do tego wszystkiego ma dietetyk?

Jesteśmy interdyscyplinarnymi specjalistami medycznymi zajmującymi się wszystkim, co związane jest z ludzkim ciałem i żywnością. Leczymy otyłość – jesteśmy grupą ludzi, którzy dają ludziom narzędzia do tego, aby być zdrowymi. Dietetycy powinni zajmować w społeczeństwie miejsce edukatorów żywienia, ponieważ mamy ku temu najlepsze kwalifikacje. Dietetycy są przeciwnikami otyłości jako choroby, ale nie otyłości jako status quo wyglądu. Twój wygląd dla dietetyka nie jest ważny – dla dietetyka ważne jest Twoje zdrowie. Ustalmy to raz na zawsze – wygląd ważny jest dla Ciebie, bo bo ty decydujesz się na krok schudnięcia, czytelniku. To ty odbierasz próby edukacji zdrowotnej jako personalny atak na siebie. Mądry dietetyk rozumie, że wygląd jest ważny, ale dba o Twoje zdrowie i samopoczucie wynikające z procesu leczenia, będzie się także cieszył z poprawy Twojego wyglądu, o ile Ty będziesz się z tego cieszył pierwszy.

Jak widzisz, drogi czytelniku, jako dietetyk nie mogę opowiedzieć się za tym, że otyłość, która jest chorobą, interesuje mnie mnie pod kątem wymiaru wizualnego. Ja nie komentuję ciała pacjenta, gdy wchodzi do mnie na wizytę, ja skupiam się na ogólnym stanie zdrowia, którego otyłość jest tylko najbardziej widocznym aspektem.

Nie formułuję pod adresem moich pacjentów krzywdzących opinii, nie używam inwektyw, aby określić stan ich tkanki tłuszczowej, nie używam pejoratywnie nacechowanych wyrażeń, ani konotacji językowych mogących dotknąć pacjenta do żywego. Nie – ponieważ my, dietetycy, jesteśmy empatyczni i zależy nam na pacjentach jako ludziach i cenimy to, że chcą coś zmienić. Cieszymy się z każdego postępu i pełnimy rolę wsparcia przy procesie leczenia. Żaden z nas nie użyje agresji słownej, aby…właśnie, aby co? Zmotywować? Skrzywdzić? Jaki byłby w tym cel? Czy przedstawiciel zawodu medycznego formułując zalecenia żywieniowe ma coś wspólnego z bezpośrednią agresją słowną? Czy stwierdzenie faktu medycznego jest bodyshamingiem? Nie jest.

W momencie, gdy mówię o szacunku, być może brzmi to niejednoznacznie. Być może nie powinnam mieszać do tego rzeczy tak delikatnej i indywidualnej, jak szacunek, bo bardzo łatwo pomylić przekaz „aby być zdrowym potrzebujesz schudnąć, postaraj się bardziej słuchać swojego ciała i podejść do niego z miłością” z „uważam, że wyglądasz grubo, nie masz do siebie szacunku, skoro tyle jesz”. Ja widzę tę różnicę, bo z pracuję z osobami otyłymi i nigdy-przenigdy nie użyję agresji słownej i bodyshamingu w stosunku do osoby, która mi ufa. Pal licho! Do nikogo!

Skoro jesteśmy specjalistami żywieniowymi, to naszą misją jest szerzenie rzetelnej i przejrzystej wiedzy na temat standardów medycznych oraz poszukiwanie najlepszych dla naszych podopiecznych rozwiązań. Podobnie zachowują się lekarze – nie ocenią Cię pod względem wyglądu, bo zajmują się Twoim zdrowiem i bebechami. Pod tym względem się z lekarzami za bardzo nie różnimy. Nie po drodze są nam osobiste wycieczki i uskutecznianie przemocy słownej.

Bo, zwyczajnie, w dietetyce nie o to chodzi.

 

Bibliografia

  1. Otyłość. Zespół Metaboliczny, Tatoń J., Czech A., Bernas M., 2007.
  2. Djalalinia S, Qorbani M, Peykari N, Kelishadi R. Health impacts of ObesityPak J Med Sci. 2015;31(1):239–242. doi:10.12669/pjms.311.7033
  3. Hruby A, Manson JE, Qi L, et al. Determinants and Consequences of ObesityAm J Public Health. 2016;106(9):1656–1662. doi:10.2105/AJPH.2016.303326
  4. David R. Meldrum, Marge A. Morris, Joseph C. Gambone, Obesity pandemic: causes, consequences, and solutions-but do we have the will? Fertil Steril. 2017 Mar 11 Published online 2017 Mar 11. doi: 10.1016/j.fertnstert.2017.02.104
  5. Pi-Sunyer X. The medical risks of obesityPostgrad Med. 2009;121(6):21–33. doi:10.3810/pgm.2009.11.2074

 

Źródła do poczytania

https://gis.gov.pl/kategoria/zdrowie/choroby-i-zagrozenia/nadwaga-i-otylosc/

https://www.medexpress.pl/opieka-nad-pacjentem-z-otyloscia-olbrzymia-wyzwania-dla-organizacji-systemu-opieki/73858

https://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/1395010,leczenie-otylosci-w-polsce.html

http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,25008667,gruby-jak-polak-mamy-22-mln-chorych-na-nadwage-i-otylosc.html

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.